Więc tak nadeszło lato. Ciepło się zrobiło  pojawiło się słoneczko więc przed jesiennymi słotami przyszło nam na myśl postawić domek. Domek nie wielki jak na 4 osobową rodzinę z bagażem rodzica, ale za to swój!
Wyrównaliśmy teren i co, i pierwsza niespodzianka przybył do nas gość.



Gość był biało-czarno-czerwony trochę podjadł okolicznej fauny i uciekł :). Staropolskie porzekadło mówi Gość w domu Bóg w domu. Tym wesołym akcentem kontynuujemy zbliżanie się do natury.

Dawno mnie tu nie było...
Mimo, że zapał który początkowo był ogromny wygasł nadal chcieliśmy się budować. Niestety problemy ( jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze) spowodowały, że pomysł z postawieniem własnego budynku odsunął się w zapomnienie. Zniechęcenie walką z urzędem zniechęcenie pracą itd itp.
Lecz jak wiadomo czas płynie i czasami nagły impuls do tego by uciec z miasta powoduje duże zmiany. a więc...
W tym roku znów odżyły w nas zapędy może przez to, że teść chciał kupić inną działkę (gdyż do tej nadal nie posiadamy dojazdu ), może po raz kolejny zdenerwował na ryk samochodów za oknem. Może chęć posiadania psa ( nie wezmę nigdy więcej psa do bloku to jest męczące i dla właścicieli i dla czworonoga. W każdym bądź razie doszliśmy do wniosku że skoro posiadamy już pozwolenie na budowę, jak również działkę może zamiast kombinować z zakupieniem owej porobimy coś na starej. Teść podchwycił pomysł ( było to w czwartek)i na piątek umówił fadromę, która jak to fadroma nie bawiła się z krzakami a wyglądało to tak :

Żeby nie było, że coś w Polsce można robić wolno to na następny dzień roboczy rozpoczęło się ustawianie słupków i płotu. Oczywiście przy jednoczesnym umówieniu geodetów którzy przyjechali wyznaczyć osie budynku.
Jako że u nas wszystko idzie bardzo powoli to w dniu wczorajszym wpadli Geodeci osie wytyczyli a my skończyliśmy ogrodzenie. Efekt końcowy wyglądął tak:

W ten sposób jesteśmy przygotowani do wykopu pod ławę fundamentową. Zobaczymy może to będzie już jutro :)
Wszystkie koszta postaram się na bieżąco dorzucać do kosztorysu. Zoabczymy jak to będzie dalej się budować.

Miało być o czymś innym ale odpisywanie na pytanie przerodziło się w większy wpis:)

Źle Ci się wydaje. W betoniarni beton urabia się pod zamówienie nie można nie odebrać zamówionego betonu. Wynika to przede wszystkim  z technologii Beton raz wymieszany nie może być ponownie rozdzielony, kolejnym powodem jest urabianie różnych klas w zależności od wytrzymałości na ściskanie. I co najważniejsze zamówienie na beton składa się dzień lub nawet trzy dni szybciej W przeciwnym razie nie można by robić żadnych planów produkcyjnych (przygotowywanie mieszanek )
Co do szalunków jest kilka sposobów na rozwiązanie tego problemu. Można na cudownym portalu aukcyjnym zakupić używane a później je odsprzedać, lub pożyczyć z zaprzyjaźnionej firmy budowlanej ( ten drugi wariant wchodzi u mnie w rachubę)
Co do stali na ściany jej nie potrzebujemy mamy tylko ściskanie, zginanie przejmują fundamenty.
Co do samych kosztów 1m3 bloczków to 91 sztuk razy 2,8 daje 254 zł (przy mojej opcji) to koszt dojazdu plus 200 zł za 3 lub 4 m3 nawet jeżeli doliczę koszt deskowania to i tak wyjdzie taniej tym bardziej że do bloczków i tak jeszcze potrzeba zaprawy i więcej robocizny ( choć tego nie liczę bo będziemy robić to sami)
Co do samych kosztów budowy  ja się cudów wianków nie spodziewam mogę budować się 4 lata, ale wiem że nie będę płacił kasy płytkarzom ( sam położę płytki) sami położymy elektrykę zrobimy fundamenty działówki, kanalizę. Gonty też sami położymy na tym opieram mój kosztorys tu chcę obciąć koszty. Oczywiście można się pobudować przez firmy wykonawcze tylko one na tym interesie będą chciały zarobić. Ogólnie nie mówię że się zamknę w tej kwocie możliwe że ją przekroczę możliwe ze będę troszkę poniżej kosztów Się okaże :).

Ogólnie mój post zaczął się od informacji podanych przez dwa portale internetowe że Polacy budują się za 360 tyś. o od tego wyszedłem. Sam chciałbym się zmieścić w 300, Wiem że nie kupię płytek za 300 zł za m2, Wiem że nie położę sobie drewna na podłodze. Gdybym myślał o takich rzeczach to nie kupowałbym gotowego projektu tylko zaprojektował coś w zewnętrznym biurze bo wolałbym mieć poukładane pomieszczenia, wejście z garażu do mieszkania i w miarę rozsądną powierzchnię z pomieszczeniem dla rodziców i dla mojej 2 dzieci i dla nas niż parkiet który za 20 lat mogę sobie zmienić . Nie stać nas na to. Wolę chodzić w zimę do kotłowni, i mieć dodatkowe 3000.

Moja rada dotyczyłą możliwości zaoszczędzenia paru złotych.Pójść i popytać na budowie nikt Ci nie zabroni a nuż, widelec uda Ci się zaoszczędzić z 2000 :) Ja przynajmniej będę próbował dlatego też napisałem to co napisałem.

Pozdrawiam.

MORAŁ : Zanim kupicie projekt zastanówcie się czy nie skorzystać z biura które może wam wykonać projekt taki jaki chcecie zamiast kłaść drewno na podłodze. Za 15 lat możecie zamówić sobie fachowców którzy Wam parkiet położą ścian w większości już nie będziecie przestawiać. No chyba że sprzedacie dom i postawicie sobie nowy,!

6 lat temu pracując jako kosztorysant w firmie budowlanej miałem przyjemność wyceniania domku jedno rodzinnego z poddaszem użytkowym, wtedy wyliczając go po w miarę ( ani specjalnie zawyżonych ani zaniżonych, takich dla każdego ludzia) realnych stawkach, razem z elektryką bez kanalizacji wyszło mi około 320 tyś. zł. Po przeliczeniu na wersje oszczędnościową. sprzedaż budynku miała być synowi właściciela więc należało wyliczyć to na granicy opłacalności, wyszło 230 tyś.. Obecnie w dwóch w miarę popularnych portalach internetowych ukazały się 2 krotnie te same wyliczenia: średni koszt wybudowania domu waha się w okolicach 360tyś. Biorąc pod uwagę że jest to średnia wydaje mi się realne pobudować się za około 300 tyś. Co o tym sądzicie ile planujecie wydać na własne domy?

Dużo rzeczy miało u nas ostatnio być ale jak zwykle okazuje się ze coś nie wypala. Ostatnio rozmawiałem z Geodetą. Może bym przyjechał ale to może za tydzień ale najlepiej to bym przyjechał gdyby miał pan autostradę do domu. Mówię wam budowanie domu to nie przelewki. Mimo że specjalnie stresowo do tego nie podchodzimy. ( jakoś nie przeraża mnie to ze zaczęliśmy rok temu a nie mamy nic ( no może nie takie do końca nic). Ale jeżeli chcę geodetę to nie za pół roku. No chyba ze człowiek obłożony. Ale narzekanie na to ze mam krzaczki albo nie ma krzaczków to chyba nie jest na miejscu, jak wpuszczę koparkę na działkę to nie chciałbym jej 2 razy płacić za przyjazd raz za przegarnięcie ziemi(wykopanie krzaków) a 2 za wykopanie fundamentów. Ale najwyraźniej geodecie nie chce się ruszyć d..... Więc nie pozostaje nic innego jak szukać innego Geodety.

Miało dziś być ognisko ale jak wiadomo nic z niego nie wyszło pogoda nie rozpieszcza. Mam nadzieje że w sobotę będzie ładnie będzie drugie podejście :)